zadbaj o mój twój komfort nasz rzadki jak step gęsty włosem jak cisza
skrępowała język
zasypiasz z gładkim czołem
zwróconym do mnie
moje ptactwo
krykliwe za szczelnym
ary uciekające
od iskier i dymu
za szczelne
drzwi oddzielające prywatny las
spokojny
łapa za łapą
na posadzce
puchowy
wszystkie dłonie
szczupłe
masywne
ale chwytliwe
uszy za kostki
schowane
ciepło głęboko
wzrusza za łydki
łzy ulatują w podniebie
skroplone uznajemy
je za wczorajszy deszcz