ANGRY BIRD NO TWO
ab2
NFL dało mu dom,
schronienie, karmnik w zimę.
Właśnie się objadł starym ziarnem,
kawałkami lodu
z kałuży.
Kask rycerza Riddell
z wysuniętą kratą
zwiastuje nieugiętość.
Czasami ciąży.
Dobrze, że nie jest
amerykańskim bohaterem,
androidem z komiksu
o przyszłości,
ani Jezusem
o śmietankowej cerze,
dziełem białej charakteryzatorki.
„Black lives mattter”,
choć jest zima i wszytko
nazbyt siwe,
od wielu dni.
Bardziej niż zwykle i dłużej
(czy to już piekło?), o wiele dłużej.
Zmiany klimatu, jakby się sprzysięgły
przeciwko rasie.
Czekanie na wolność, odkupienie,
wykańcza go.
Chciałby szybkich zwycięstw,
godnych quarterback’a.
Nie ulegajmy teoriom
o światowym spisku. Jeszcze chwilę płyńmy,
jakbyśmy widzieli z oddali obiecany ląd.
(„Pinta”!),
krzyczą wygłodzeni majtkowie,
ale ich entuzjazm ginie na tle radości
wyzwolonego tłumu.
Biali szaleńcy połączeni szalikami
tańczą na Krupówkach.
Wylane grzańce błyszczą, jak świeża krew.
Ciężki rozgrywający wróbel
stroszy czarne piórka. Kąpię się
w sadzawce. Żyje z łaski NFL
i innych zawodowych lig.
Wykarmiły go.
„Black...”.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz