środa, 15 stycznia 2020

W drodze do Elatu i do domu (podróżowiska ciąg dalszy)

W DRODZE DO ELATU I DO DOMU (podróżowiska ciąg dalszy...)




w drodze do Elatu i do domu


długo z wami nie zostanę
wkrótce opuścicie moje sąsiedztwo
ogniki, jasne odblaski, tańczące na ormiańskich talerzach

nie stanę nagle ramię w ramię po stronie żywych kolorów
raczej przycisnę bolące serce do grubego zachodniego muru 
i pęknę jak bańka mydlana

zostanę w tyle, by być blisko niecierpliwych stóp chłopców
w czarnych kapeluszach
jeszcze jest czas na taniec 
i pokrzykiwanie
aby dodać sobie odwagi

choć patrzą z przyganą: stary, idź stąd, ruszaj, bo zginiesz
szabas zaraz wyparuje, a ty stajesz w pół kroku 
w chmurach 

złapany na podglądaniu zwartych korowodów
przyłapany na samotności o długim, tęsknym spojrzeniu
zmiękniesz, gdy wycelujemy swoje zabawki

wstydliwy stary królu
oczami utkwionymi w ziemię 
prześwietlasz ludzkość
przewiercasz uszy własnym szalonym śmiechem

od jutra pustkę po duszy wypełnią małomówne usta ryb
nastanie cisza dzielona między fale i złoty piasek
jutro też nie będziesz sobą
wejdziesz z przyzwyczajenia
w to samo koryto wyschniętego snu
jałowo przedzierając zasłony między zaspanymi dniami






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga