Pozorna surowość
łamana przez fałszywą
skromność,
nie pasujące do
okoliczności miejskich.
okoliczności miejskich.
Bezustannie sprawdzam
szczelność kaftana
bezpieczeństwa.
Kruszę ściany i porcelanę
muzyką w słuchawkach.
Brutalna ze mnie
jednostka.
Obco brzmi daleko idący
kompromis luźnych szat.
Dłoni złożonych do
powitań i ust do
pocałunków.
Nawet po stu latach
pobierania nauk pokory
nie ubiorę się w twój
spokój.
Cały dzień w jednej
pozycji, wyłowiona
na przynętę z tłumu.
Zaklęta cyniczną różdżką.
Najuczciwsi pozjadali
owady i rosół z mrówek.
Ty zawsze tu będziesz
przycupnięta na kanapie.
Z kamiennym balastem
zamiast nóg. Oczekująca
hołdów i ukłonów.
hołdów i ukłonów.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz