Okruszyny śniegu. Szukam
bezglutenowców,
bez chmurek bitej śmietany
i śladów pszenicy.
Na zdjęciach grzech będzie wtedy
mniejszy. Zestrzeliwanie wodą hydrantów.
Wciskany między zęby
parmezański oscypek.
Krwawe półmiski z żurawiną przed kościołem.
Kiedy jest po, też nic
szczególnego nie widać.
Objaśnienia dotyczą stricte
spraw technicznych.
Michał strzela mokrą nirwaną:
tam igrają z losem Hesprydy,
a tam Pegaz wypluwa wędzidło.
"Szybki gun" chce równie szybkich
pochwał.
Przechodzimy w inny wymiar
i nikt nie widzi. Przepływa wolna rzeka
ludzi i myśli, i Włochów.
Potem łaknę tylko
oczu ekspedientki
na wysokości jej ocekiwań.
Zero pretensjonalności i później
mam siedzieć spokojnie przy kawie
i czekać, jak emeryt.
I patrzeć na śnieżne bądź łysawe szczyty klientów
z sąsiedztwa.
Profesorów różnych dziedzin.
Musi coś w tym być.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz