środa, 28 marca 2018

Domowy Elon Musk



Od wieczności, prawie zawsze, razem. 
Dłonie przywierają do rąk,
stopy przyklejone 
do stóp. W nocy jedziemy tym samym autem,
zmieniając się przy kierownicy.

Stali kierowcy, testowi, dla siebie samych
i reszty towarzystwa,
ściśniętego na tylnych siedzeniach.

W precedencji miejsc w samochodzie
jesteś jednak pierwsza. 
Jeśli zdążysz siedzisz pod oknem
za fotelem pasażera.

Definiuje cię strona prawa.
Inni poupychani według lat
wzejścia na horyzont.

W nocy rzadko ingeruję w twój sen.
Są dni pełnej gotowości na słuchanie ciebie,
non-stop. Potakiwania bez umiaru
i sensu.

Pozwolę zajeździć ci samochód.
Nadużywać autopilota. 
Możesz go unicestwić, tak jak mnie -
zepchnąć do morza,
gdy tylko zabłysną nadżerki rdzy.

Ukryci przed światem i sobą, pod zagrzybioną szybą. 
Brzydki zapach, lecz wyłącznie nasz.
Zarazki szczególnie niebezpieczne,
jednak domowe.

Zimno wygania innych z kabiny - 
"to szczęśliwcy, mają całe M-4 dla siebie".

Jemy bułki, których okruchy
fruwają po całym wnętrzu. 
Wystarczy oprzeć palce o burtę by je zobaczyć.

W mroku wyglądają
jak czteropalczaste gwiazdy
ciemnego chleba. 

Czasem ktoś zajrzy
w odblaskowym ubraniu.
Zdziwiony,
że jeszcze dajemy
znaki życia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga