niedziela, 22 kwietnia 2012

Nigdy nie wyjechałem, nawet na chwilę


siedziałem do dziś
zgorszony 
patrząc na kierowcę

obtrąbił aniołów, sportowców - (olimpijczyka),
ciężarną
kobietę, policjanta,

wydarł mi bilet kupiony dla
nastolatka.

- co pan, co pan, co pan...

był wściekły.

(mimo to dziwię się temu zapałowi;
oczywiście, że to nic).

w ustach na wczorajszym bilecie
kilka słów
może początek
zbawczego wiersza
o optymi(Ź)mie



9 komentarzy:

  1. http://joannapruszynska.blox.pl/2012/04/812-km-w-przyblizeniu-donikad.html

    OdpowiedzUsuń
  2. tak ogólnie, to odebrałam ten wiersz jako Twoją relację z ostatniej podróży i wszystkie emocje z nią związane ... szczegóły w wierszu lub jak chcesz, to mogę opisać , jak odczułam ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a podkład myzuczny się podobał? ;))

      Usuń
    2. słowa(ro)zebrane24 kwietnia 2012 12:20

      słuchałam już wcześniej , u Ciebie na fejsie , nie znałam , ale podoba się a tekst odebrałam w przynajmniej dwóch znaczeniach ...

      Usuń
    3. a jakich, jeśli wolno spytać? ;)

      Usuń
    4. pytać ... można ;)
      ale wiem , że nie powinnam pisać ... chociaż pewnie kiedyś się wygadam .....

      Usuń
    5. czekam...

      Usuń
    6. teraz to jestem już pewna, że tylko jednak jedno znaczenie jest prawdziwe ..

      Usuń

Archiwum bloga