niedzielny wieczór
wieczór
wieczór
Wampiry w szkole ukryte za blokiem kredy
(czyli uratowane przez
białolicego Salwadora duszki).
Mogą najwyżej powrócić
do błota wyrabianego
stopami
niewolników
(ale nie w tym życiu).
A w tym, chłopcy,
biali jak mąka pszenna z Mazowsza
wracają do szkół.
Na placu za drzwiami śnieg,
nieprzystający do łańcuchów.
Krzyk ojca pełny energii,
za ścianą nośny,
siłowy.
Musisz ulec młody kamracie
choćbyś pochodził z Gwinei
i był na wyrost dumny.
I jeszcze coś,
coś co niezmiennie
należy do tych brzegów.
Matki zaciskają za nas
małe piąsteczki.
Stąd już na wyciągnięcie dłoni
do smuteczków.
Po prostu bajka.
(kraby podcinające powoli
suche gałązki Afryki
krwistymi szczypcami).

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz