lista przebojów Pitchfork’a
Co dzień przybywa ambasadorek przeróżnych spraw. Oddaję głos na Marsyliankę
z miasta nierozpoznawalnego spod grubych włosów z grafitti.
Ból znów płynie, choć ciszej. Drąży drugie dno portu. Ukrwione oko na świat.
Obudźcie się dziewczyny… Przełóżcie alternatywne łzy na śpiew syren.
Androgeniczne, rozumiejące w lot podwójny język.
Proste jak smyczki przy harfach, zamyślone nad riffami gitar.
Lakujecie tysiące kopert. Czułe, ostrzegawcze słowa obok plastycznych dźwięków
wykutych ręką Rodina. Z okładek płyt wystają setki
dziecinnych, ruchomych oczu. Niebieskich, purpurowych i seledynowych.
Dłonie wycięte z modnych żurnali. Nogi pożyczone od modelek.
Za wstydliwe, zbyt doskonałe, by wyjść o własnych siłach do nieruchomej widowni.
W przeciągach, między pokojami, spotykamy was przypadkowo na Marsie.
Zostawiacie ledwo widocznie ślady na czerwonej, sypkiej ziemi.
Wciąż wyjaśniacie siebie wytrwale i subtelnie.
Refren mówi wprost o przyczynie przyjścia na świat. Dzięki niemu szybciej usypiam.
Śledzę uważnie wasze życie intymne na odwrotnej stronie księżyca.
Porównuję do przedpotopowych muz z krwi i kości.
Wsłuchany w ciszę waszych pieleszy domowych. Zdziwione mopsy zatkały mordkami
wasze mikrofony. Mężczyźni, których kochacie sprawdzają się jako nowe wersje udomowionych Lennonów i McCartney’ów.
Szczegółowe instrukcje odsuwają zagładę na pojutrze.
Śnieżnobiała pościel ułożona w kopce z ziarenkami grochu na szczycie.
Fortepiany strojone co drugi dzień,
i „nie jedzcie, na pamięć naszych matek gorącej pizzy na pusty żołądek”.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz