inauguracyjnie i na nowo (20.01.2021)
dziś nie zostałem
rozpłaszczony toną śniegu
na bruku
zostawiłem całkiem suchy kciuk
oparty o ikonkę Twittera
płatki o delikatnej konsystencji
znikały od rana
szybciej niż oddechy
wessane do brzucha
głodnego poszukiwacza przygód
kiedyś wystarczała rozmowa w Costa Kawie
i byłeś wniebowzięty
(możesz nie pamiętać bo byłaś smarkulą)
bałwan stażysta zdążył obniżyć
poziom oczekiwań
olbrzymem nie był i wciąż Na Rozdrożu
dyktatorzy mody w super ciemnych
okularach
w naiwnym démarche
postulowali o przywrócenie uśmiechu
na twarze obywateli
nawet najbardziej wyalienowanych
sople nie drgnęły o milimetr
ani nie zostały
dłużej pod czarną powieką dachu
około południa wyparowały
bez pożegnania
i zrywania czerwonych taśm ostrzegawczych
ocaleni sprawdzaliśmy
grubość opon w rowerach
ulice i chodniki
wraki aut przestawione
ciepłym asertywnym wiatrem
marszczącym policzki kałuż
rozmowy zabijały złudzenia
więc połóżyłaś szybko
(bliskie nam są łąki z przewagą
dwulistnej i trójlistnej koniczyny)
palec na moich niecierpliwych ustach

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz