środa, 13 maja 2020

Lewak, świnia...


lewak, świnia





Jutro szaleństwo pierwszomajowe. 
Zaraz przed pierwszym
dzwonkiem na przerwę
napiszesz usprawiedliwienie dla siebie.

Pewnie zdążysz.
I jedno dla wagarującego świata.
który przybył i przylgnął do ciebie.

Chciałbyś od razu i na przekór (żartowniś)
nosić (duży prowokator)
turbany z czerwono białej kefii (kilku Arafatek) na ulicach stolicy.

W zburzonym kiedyś Ramallah
zobaczyłeś sobowtóra Jasira Arafata 
daleko przed śmiercią. Pozbawionego 
przebojowej energii w małym ciele.
Zmęczonego szarością gruzów.
Pojedziesz drugi raz po kamiennej Petrze
z żywszym obliczem do Autonomii.
Reanimowanej przez zalękniony świat.

I odnajdziesz starego nauczyciela.
Znany wszystkim, powiedzie cię za rękę,
opowie aktualne bajki. Bolączki twoje/jego/ogółu 
będą mottem
wyprawy po złote runo.

Umierajcie niepoprawni idealiści
za wolność naszą i waszą, daleko stąd
(ojczyzny).
Im dalej tym lepiej.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga