Zacząłem nawet myśleć o technicznym rozejmie, jednak po chwili
pomyślałem: przejdzie.
Bo... Na zdrowie, życzysz po każdym kichnięciu. Są to jedynie moje wybuchy,
potknięcia - jest ich tak wiele. Jakże nosowe wobec ciebie.
Jedyne nasze wzajemne pretensje wyrażane głośno. Zapytania troskliwe,
odpowiedzi i puenty.
Zadbałbym o ciebie i ty o mnie, i nadzieja świetlista przyszłaby z jutrznią.
Wystarczy zwyczajne dzień dobry by zasiać długotrwały spokój.
Najwyżej, i to przy skwapliwym spełnieniu wymogów technicznych,
byłbym twoim lustrem, z uważnym wyrazem twarzy.
Jako następne zdanie...
Za niejaką chwilę klękam i czytam. Coś poprawiam - opasłą książkę,
moje marzenie o pracy redakcyjnej, prawie nieziszczalne, zważywszy na
nieubłagany brak czasu. Chcę by pytano o rzeczy, na które nie mam
odpowiedzi i wpływu. Niech nadchodzą inkwizytorzy.
(Czas na cd. nadejdzie...).
pomyślałem: przejdzie.
Bo... Na zdrowie, życzysz po każdym kichnięciu. Są to jedynie moje wybuchy,
potknięcia - jest ich tak wiele. Jakże nosowe wobec ciebie.
Jedyne nasze wzajemne pretensje wyrażane głośno. Zapytania troskliwe,
odpowiedzi i puenty.
Zadbałbym o ciebie i ty o mnie, i nadzieja świetlista przyszłaby z jutrznią.
Wystarczy zwyczajne dzień dobry by zasiać długotrwały spokój.
Najwyżej, i to przy skwapliwym spełnieniu wymogów technicznych,
byłbym twoim lustrem, z uważnym wyrazem twarzy.
Jako następne zdanie...
Za niejaką chwilę klękam i czytam. Coś poprawiam - opasłą książkę,
moje marzenie o pracy redakcyjnej, prawie nieziszczalne, zważywszy na
nieubłagany brak czasu. Chcę by pytano o rzeczy, na które nie mam
odpowiedzi i wpływu. Niech nadchodzą inkwizytorzy.
(Czas na cd. nadejdzie...).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz