piątek, 29 grudnia 2017

Brothers and sisters (na Nowy Rok)


W poszukiwaniu leku
na śmiertelną chorobę
litość zastąpiła u ciebie miłość.
Idę tą samą drogą, tylko zbaczam
nieznacznie z kursu.

W rzadkich chwilach, kiedy jesteś,
tulisz się przepraszająco
nieświadoma prawdziwych win.
Próbujesz natchnąć mnie wiarą.

Zaczęłaś być "dobra"
wieki przede mną.
Groby przodków poznały
wcześniej twoją sprawną rękę,
a brzozy nad rzeczką
twój smutek w oczach.

Dziedziczymy nostalgię
do znanych ze snów miejsc i ludzi po ojcu. Matka nie miała czasu
na wywracanie skarpet na prawą stronę, chociaż ceruje z pasją
i usprawiedliwia.

Ciało jest coraz bardziej wiotkim wieszakiem. Pracuję nad wzmocnieniem rezolutności i mięśni. Nie powiem, że wkrótce coś z tego będzie.

Jak w wersach poety czas dopełnia się
prawie niewidzialnie i bez naszej wiedzy. Zanurzeni w tu i teraz nie zauważamy kościotrupa
w zdezelowanych klapkach.
Idzie w przeciwną stronę, po chwili jednak zawraca.
Muchy w szarych podomkach
krążą nad nagą czaszką.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga