Stary hipis
Ameryko, zdobywasz na zwiększonym łaknieniu jeszcze jedną republikę bananową. Spośród wszystkich pacjentów masz najwięcej śliny w ustach. Dajesz im śmigłowiec, a oni zabijając z ziemi, bez sądów, uczą się skutecznej nienawiści much do ludzi. Kwiaty we włosach, rzuciłem pod czołgi. Wietnam w naszych sercach. Źródło wody i siły. Naiwna przestroga (było o co walczyć). Ideały, twoje i moje, złączone. Moją patronką była Konopnicka. Cóż mi pozostało, jak nie nobel za nieróbstwo i kontestacja na trawniku przed szkołą jej imienia. |
|
|
|
|

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz