wtorek, 27 stycznia 2015

Pijane tramwaje po ulicach mego miasta mkną...




pożegnanie z nałogiem pod koniec lata 

szalenie długi objazd w czas wakacji, 
który nazwałem "zmianą trasy",
"jakże osobliwa droga do domu" - tak to tłumaczyłem

bosze, dlaczego doświadczasz ten błogo śpiący lud,
dzieląc etapy na elektryczny, spalinowy i jeszcze ten
lądowy, "inwadując"* tereny zielone

dojadę w końcu, wcale nie tak zafajdany
"pijany, ja nie, skąd" (wygrzebię się z tramwaju),
przeciągnę ciało te kilka metrów,
na łokciach, pod ostrzałem latarni

spędzę taki sam wieczór co zawsze,
leżąc na podłodze obok łóżka,
czekając nieruchomo na asystentkę z miękkim ołówkiem
i kartkę

- zauważyłem, że trasa wraca ostatnio do normy,
jeździ magiczny pojazd co wygladza szyny,
nie wzlatuję pod niebo i nie mam zawrotów głowy

pragnę niejaskrawej normalności
podobnie jak reszta znękanych pasażerów,
już nawet nie śmierdzi tak obydnie w naszej czerwonej budzie, a ludzie czasem mówią, że fajne wiersze układam




* w kontekście bakterii coli: "... aktywnie inwadując do komórek nabłonka ..."; "... wypruwają sobie żyły inwadując Grecję, Jugosławię, robią bazy na Krecie, ..." (dot. Adolfa i Benita M.) albo chłopców w rozmowie o grach komputerowych, że ktoś, coś "inwaduje cię", wchodzi na twoje pole, twoją przestrzeń życiową.



Re: pożegnanie z nałogiem pod koniec lata 
przez soroka dnia 20-09-2014 o godz. 08:18:19 http://makatkazjeleniem.blog.pl/
Skojarzył mi się film "Żółty szalik" z Januszem Gajosem, Danutą Szaflarską i Krystyną Jandą.
Doskonałe role, trudny temat.
Nie jestem pewna czy wiersz ten temat udźwignął.


Odpowiedz na to ]





Re: pożegnanie z nałogiem pod koniec lata ? 
przez PascoDaGama dnia 22-09-2014 o godz. 02:21:58
nom, emm, najbardziej konstruktywne przemyślenia 'pod wpływem' są czasem własnie w środkach komunikacji miejskiej, niekoniecznie typu tramwaj, nie każdy ma dostęp do takowych.
'śmierdzi obydnie'? Jest literówka czy to jakiś tajemny kolokwializm, jak to 'bosze'?
Powiedziałbym, że mi się podoba, ale mam na koncie podobnych podróży pełen zapas i wiem, że odbywały się one pod zupełnie innym sztandarem. Jako że pole widzenia się zawęża, czas się zakrzywia i myśli nie są na pewno tak skondensowane, uważam że nie oddaje tego w sposób wiarygodny.
Hmm, 'ostrzały z latrani'? Hmm, to wcześnie coś wraca, albo to jesień, zima jakaś ;)
Nieoderwalnie kojarzy się ze wspaniałą pieśnią Bohdana Smolenia 'o świcie w tramwaju' ;)
pozdrawiam :)


Odpowiedz na to ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga