sobota, 28 kwietnia 2012

FATHER AND SON...



Ferma zwierzęca z perspektywy pilota.

Postaw walizkę i uwolnij dłoń.
Taka ręka – nie spuszczam jej z oka –
nie wymierza ciosów.
Najwyżej zawisa, szukając mojej
głowy.

Mamy chwilę zanim znów
przekroczysz próg ogarnięty gorączką.
Zwykle znikasz przed świtem,
zacierając ślady dymem z papierosa.

W okolicy wiosna; w godzinie szczytu
asfaltowe ścieżki niewieścieją,
ledwo mieszczą wszystkie młode mamy
z mlekiem w piersiach.

Koledzy i koleżanki skubią trawę.
Prawie każdy pragnie być świnią,
rzadziej krową albo koniem.

-Tata-tata-tata-tata…jeszcze - pobrzmiewa
w ciemnościach, jak refren.

W twoich historiach
nikt nie rywalizuje, nie umiera,
nie ma dyktatur.

Z wysokości dziesięciu tysięcy metrów
nie dostrzegasz żadnych nieprawidłowości.

9 komentarzy:

  1. z daleka/wysoka wszystko takie idealne ... nawet nie zauważa swojej nieobecności pomiędzy ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój ojciec był często nieobecny, ale okazuje się po latach, że jednak był blisko, duchem (a może to tylko moje złudzenia - wishful thinking). Dzięki za wizytę Apr 28 ;))

      Usuń
    2. to miałam na myśli...ale pomimo,że bliski duchem,to jednak i tak daleko,bliskości fizycznej,bycia, z/przy/obok nic nie zastąpi ... i nawet fakt,że o tym napisałeś świadczy,iż jednak był za daleko ..nie ma za co dziękować, zaglądam regularnie i ślady zostawiam ;))

      Usuń
    3. teraz to nie wie kto tak zagląda, jak co rusz inny nick ... ;))

      Usuń
  2. dzień dobry, kocham Cię / już posmarowałam Tobą chleb ... :)) http://www.youtube.com/watch?v=_EdZbopNeS8

    OdpowiedzUsuń
  3. ejś, bez takich słów. Bo zawołam admina ;))) Bbbban nadchodzi ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bez których? to usuń komentarz,chyba możesz,albo jak wolisz daj bana

      Usuń
    2. patrz pidżej, to był dżołk ;))

      Usuń

Archiwum bloga