czwartek, 18 grudnia 2025

czyżby raj był prawie nieszczęściem?



oko spłaszczone.                                                                                                                                                      przywarło do szkieł                                                                                                                                                        bolące i zaognione                                                                                                                                                        złością

porównywało szare wnętrza 

do kolorowych zdjęć 

z magazynu 

dom is your castle


slang imitował

nowoczesność

skąpe jej okazy odsunięto 

jak wiatraki na tysiące mil

od domostwa


kurier  odjechał 

w szczere pole

wyraźnie spłoszony

łysym plackiem ziemi


na przerzedzonych skrzydłach 

nie zostawił pożegnania

ni kodu dostępu

do odkażonego w paczce szczęścia


ono jak większość niepotrzebnych  potykało się 

i niedomagało w ogrodzie

większym od spracowanej 

cuchnącej potem działki 


miniaturki robotniczej

jakże przesłodzonej

wyśmiewającej incognito raj


nazywanego od zasiedzenia

personą non grata

i odprawianego z kwitkiem

ilekroć sypnie kolorem

na nikłej nitce

horyzontu




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga