muzyka jak uzębiona gąbka chrupie własne marzące anioły łódką pomarańczy lub czarnymi półksiężycami
zagłusza zaczesywanie grzebieniem z tytanu
rzadkiej grzywki wyhodowanej na endemicznych
łąkach pod sufitem
zwisy pajęczaków z drabinek
głuche skoki w zimowych skarpetach
na obrotowej podłodze pokoju znudzonego
bielmem starych lat i ślepotą nowego roku
ciągłe wietrzenie wymuszające zakup
filigranowych firanek
którym odmawiasz racji bytu
ale zapraszasz na piknik do wychłodzonego przedpokoju
biodra wydmuchane przez przypadek
w przydymionym szkle
aluminiowe zaczepy tam
gdzie zwykle dotyka się piersi
prześwietlamy nierówne pokrywy
na przestrzał bez zdziczenia odkrywców
dłoń trzepocząca palcami w potrzasku
mechanicznie ukręca nos starego kranu
staroświecką chustką




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz