kocię
przyjaciel płomienia
wpatrzony
czasem w moje dłonie
czasem wybiega przede mną
przed walizkami
kłódkami zbyt małymi by powstrzymać
podróż
zostaje sam
więc będą konsekwencje
ten raz z gwiazdą
co zabawiała
każde inne wojska przede mną
już pazury skręca
wystaje na rogach
ale nie jak pies
tyko na dziko
złowieszczo nastroszony
do środka
na szczęście zasypia
przed świtem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz