Santiago de Bahia – Rio de Janeiro: kulturowy kanibalizm
Najważniejszą płytą, która została nagrana w maju 1968, jest album „Tropicália ou Panis et Circencis”, manifest ruchu Tropicália. Piosenki napisali i zaśpiewali, mieszając się w różnych konfiguracjach, najciekawsi artyści wstępującej na scenę nowej generacji muzyki brazylijskiej: Gal Costa, Gilberto Gil, Caetano Veloso, Tom Zé i grupa Os Mutantes. Część tekstów stworzył poeta Torquato Neto, a za aranżacje i efekty specjalne odpowiadał Rogério Duprat, zafascynowany popkulturą kompozytor wykształcony u Stockausena i Bouleza. Ta nieprawdopodobna kolaboracja zrodziła koncept album wywracający rodzimą kulturę do góry nogami. Tropikaliści wykpiwali hołubione przez militarny reżim utopijne wizje wielkiej Brazylii, szydzili z mieszczańskiego społeczeństwa i przedrzeźniali rodzimą klasykę literatury, opiewali wielkomiejski chaos przemysłowej cywilizacji, a do tego potrafili bawić się pastiszem każdego ze stylów muzyki brazylijskiej, żeby tylko. „Elektryczne gitary, wściekła poezja, zły smak, tradycyjna muzyka brazylijska, msza katolicka, pop, kicz, tango, kawałki z Karaibów, rock&roll i awangarda”, Os Mutantes, fot. Luaka Boptak opisywał muzykę Tropikalistów Veloso. To on, nagrywając piosenkę „Tropicália”, nadał nazwę całemu ruchowi, a inspiracji dostarczyła mu instalacja Hélia Oiticiki pod tym właśnie tytułem. Oiticica twierdził, że jego „Tropicálię” zainspirowała panująca w favelach „organiczna architektura”, wiecznie rozwijająca się i nigdy niedokończona, skrzętnie wykorzystująca zastaną przestrzeń i dostępne materiały. W tej abstrakcyjnej kompozycji przestrzennej doszło do spotkania oddolnego żywiołu kultury ludowej i wysublimowanej awangardowej wizji. I to właśnie była oś, na której rozwinęła się estetyka Tropicália. Instalacja „Tropicália” określała również metodę, czy innym była bowiem, jeśli nie pochwałą brikolażu.
Artykuł z dwutygodnik.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz