Nie wiem, co u ciebie, ale ja wróciłem do domu.
W jego kręgu nic nie ulega dekompozycji,
nic nie przypomina rutyny. Mały kaszle, a okna
nadęte wiatrem obserwują do środka.
Dają mi czas na aklimatyzację. Sprawdzają czy dam sobie radę, czy ja to ja
i czy aby nie wypłynęła ze mnie dobra krew.
Podrywasz głowę i wstajesz. Stój i zaśnij. Leżę obok ciebie, ja,
stężała cegła.
Odzyskująca powoli utracone ciepło.
Daj mi szansę na wielki comeback. Patrzysz na róg mojego ramienia.
Kim jest to ciało, cały on?
Wytężasz pamięć i zezujesz niepewnie w przestrzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz