piątek, 23 grudnia 2011

Przerywam na chwilkę, żeby zamieścić wiersz jako "jednoosobowy warsztat produkcyjny". Inna, nowa tematyka, odległe miejsca, marzyciel pykający fajką...


ZIEMISTY PYŁ Z CHIAPAS

na plaza mayor subcomandante Marcos
w ręku faja
między pyknięciami
filozoficzne rozważania

bladość lica
pod kominiarką
zdradza troskę
o dalsze losy
okolicznych wiosek
mieszkańców dzieci
unikających konfrontacji
z rządem i płatnymi sługusami

filozof w mundurze
nie po to studiował
wychodzi poza krąg
niemożności placu
krzyczy donośnie
w kierunku słońca

„Opodatkować Ahau Kina
zyski rozdać biednym
ze sprzedaży nadwyżek taniego piwa z kukurydzy
zbudujemy drogi
połączymy wioski
siecią tajemną i nowoczesną
chyba zdążymy
teraz jak wiemy jak
przestało mieć znaczenie
wszystko inne!”

wioska przystanęła
patrzą ludzie zwierzęta
w życiodajne oblicze
nad czubkami drzew

szamanka z San Juan Chamula
miesza składniki szczęścia
nie widzi nie słyszy
złote promienie okalają twarz

świat zasypany ubogimi jak śniegiem
ze wstydu chowa brzuch

„tanie piwo
dar od słońca
ziemisty pył
spod kartofelka
to ja”

1 komentarz:

  1. zwykłe marzenia...inni powinni się wstydzić...los ślepy i głuchy...ale może i kiedyś sypnie spełnieniem... życzę z całego serca :))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga