![]() |
CROW_crow_CROW |
Akt 1
Scena 1
Pojemniki z przeźroczystym olejkiem do opalania wisiały pod sufitem. Od nich prowadziły misterne węże rozprowadzające olejek do klientów. Stanowiska były prawie wszystkie zajęte przez tych, których było stać na ten kaprys. Kiedy ułożył nagie ciało na wysokiej platformie pępkiem do góry jego kruczoczarne długie włosy okalały go z obu stron dwoma intensywnymi pasmami nieokiełzanej energii. Wyszczerzył zęby w drżącym, nerwowym uśmiechu i wypluł gumę do żucia na podłogę. Operator dozownika zebrał wężę w garść i odkręcił zawór o zielonym kolorze.
-Aaaaaaaaahhhhhhhh! Jaak przyjemnie!
-Aaaaaaaaahhhhhhhh! Jaak przyjemnie!
Crow zajęczał przeciągle, nie mogąc powstrzymać zachwytu, który przeniknął jego spragnione ciepła wnętrze w momencie gdy rozpędzony olejek rozlał się po delikatnej skórze. Poczuł jak topnieje w nim, z zawrotnym tempie, twardy, nie do zgryzienia kawał zimnego twardego lodu. Zima była w odwrocie.
CROW
-Zauważyłeś pierwsze oznaki wiosny Dozerze? Jak ci się podobają?
Dozer
-Widziałem wielkie kolorowe motyle. Nadepnąłem na dwa! Usłyszałem gitary jęczące, zawodzące, wzdęte.....
CROW
CROW
-Żarty się ciebie trzymają! A ja spotkałem co najmniej 3 golasów stojących na śniegu. Trzy słabo owłosione ciała, ani jednego czarnego włoska, wszystkie bez wyjątku siwe albo białe. W dodatku nieopalone, blade jak księżyc w pełni. Horror Dozerze!
DOZER
-Jak o tym pomyślę to rzecywiście horror! Współczuję ci z całego serca!
CROW
-Dozer, przybij piątkę!
DOZER
CROW
-Dozer, przybij piątkę!
DOZER
-I co jeszcze dziś zauważyłeś?
CROW
-Zauważyłem, że opalenizna mi schodzi. Przeraziłem się nie na żarty, zamówiłem sesję i oto jestem!
DOZER
-Dobrze postąpiłeś synu, bardzo rozważnie.
CROW rozłożył szeroko ramiona nie kryjąc samozadowolenia
-Widzisz, widzisz?! To cały ja! Z jednej strony niezwykle rozsądny, a z drugiej niesamowicie utalentowany.
DOZER pochylił się nad wanienkami, do których spływał zużyty olejek do opalania.
DOZER
DOZER pochylił się nad wanienkami, do których spływał zużyty olejek do opalania.
DOZER
-Przybij piątkę CROW! Jesteś znów sobą, brązowiutkim pięknym sobą!
(Dozer prawie powiedział „brązowym wypierdkiem mamuta”, ale ugryzł się na szczęście w język).
CROW zeskoczył lekko z platformy.
CROW
CROW zeskoczył lekko z platformy.
CROW
-Ooooooooooooooooooo! I w to mi graj!
Crow znowu rozłożył szeroko ramiona. Taki miał zwyczaj. W tej chwili niewątpliwie leciał. Dozer musiał za wszelką cenę przerwać ten lot.
DOZER
-Idę do kabiny, wybacz!
CROW
-Czekaj buddy, mam sprawę!
DOZER
DOZER
-Idę Crow, nie mogę!
CROW
CROW
-Skąd ten pośpiech? Dziwne... Chciałem tylko o czymś przypomnieć.
DOZER wszedł szybko do metalowej kabiny i zatrzasnął z hukiem drzwiczki. Zdjął różowy wzmocniony na szwach kombinezon i stanął przed owalnym lustrem. Wpatrywał się bez entuzjazmu w blade, pokryte siwymi włoskami, flaczejące ciało.
DOZER
-Trzeba się będzie odsłonić, obnażyć, to nieuniknione. Boję się tego. Nie chcę stracić moich złudzeń. Crow, co Crow na to powie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz