trochę więcej ciała
————-
Sztokholm miałby
o tej porze
być opóźnionym w rozwoju
i mroczym. Ale to
jeszcze jeden skazaniec
co chce żyć i zakwitać
o jak najmniej
odpowiedniej porze.
Jak pizza i szczeniak skamlący
w dłoniach Kurda.
Jak fefferoni emigrujące z Węgier
i proszące o azyl.
Ciemny granit rozrywany
wzdłuż ukrytych żyłek
pianą z szampana.
Dziś będziemy
nieumiarkowanie
zalewać czarnego robaka. Właśnie zeszliśmy
z promów z iskierką nadziei.
Torby pękają, na sam koniec wedrówki. Byliśmy
jak tutejsi milcząco wytrwali.
Presja rozpierających
butelek, słodko-anyżowych drażetek.
Przesłodzone zakąski,
skurczone rybki,
chylą czoła przed
zaczopowaną intensywnością.
Czerwienieją z zazdrości
jak zamrożone łososie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz