O Vencedor
#Los #Hermanos
Zwycięzca ##
Olha lá, quem vem do lado oposto
Vem sem gosto de viver
Olha lá, que os bravos são
Escravos sãos e salvos de sofrer
Olha lá, quem acha que perder
É ser menor na vida
Olha lá, quem sempre quer vitória
E perde a glória de chorar
Eu que já não quero mais ser um vencedor
Levo a vida devagar pra não faltar amor
Olha você e diz que não
Vive a esconder o coração
Não faz isso, amigo
Já se sabe que você
Só procura abrigo
Mas não deixa ninguém ver
Por que será?
Eu que já não sou assim
Muito de ganhar
Junto as mãos ao meu redor
Faço o melhor que sou capaz
Só pra viver em paz
——-
Patrz kto nadchodzi
z naprzeciwka
ten co nie smakuje życia
patrz jaki uparty
odgrodzony od reszty
odporny na cierpienie
Patrz kto to myśli
że przegrana jest ujmą
zobacz sam kto
chce zawsze wygrywać
nie zna smaku triumfu łez
Nie chcę już być zwycięzcą
wiodę życie nieśpiesznie
by nie zabrakło miłości
Spójrz na siebie
powiedz czy
nie ukrywasz serca
żyjąc w taki sposób
Nie rób tego mój przyjacielu
wiadomo już
że szukasz schronienia
i nie pozwalasz
nikomu dojrzeć bólu
dlaczego?
ja już taki nie jestem
mam dużo do wygrania
otoczony otwartymi dłońmi
robię co mogę
po prostu żyję
w zgodzie ze sobą
---------------------------
Los Hermanos – Ventura (2003)
Czasem przeczytać można, że lata 00. upłynęły w muzyce brazylijskiej pod znakiem niezalu. Silna inspiracja niezależnym rockiem przy jednoczesnym wejściu w erę szerokopasmowego internetu poskutkowały rozwojem alternatywy, która tak jak wszędzie indziej oderwała się od swego pierwotnego znaczenia. Tyle, że brazylijskie indie ostatnich 10 lat było raczej próbą nawiązania do sukcesów gitarowych boysbandów i zmiennych mód panujących na rynkach północnoamerykańskim i angielskim, niż wynikiem jakiejś ewolucji, przepoczwarzania się „sceny niezależnej”. W efekcie dekada obrodziła artystami, dla których punktem odniesienia w graniu muzyki rockowej byli raczej Foo Fighters niż Pavement. Zespołem należącym do tej milenijnej fali, któremu jednocześnie nie sposób zarzucić banału jest Los Hermanos, łączący melancholijny wokal Marcelo Camelo ze ścianami dźwięku i (gdzieniegdzie) melodyką i instrumentarium samby. „Ventura”, trzeci (i jak dotąd ostatni) album grupy prezentuje jej najdojrzalsze podejście do tematu lirycznej ballady przepuszczonej przez indie-wrażliwość, a także indie-piosenki przepuszczonej przez wrażliwość brazyliany. W najnowszej historii brazylijskiego popu to chyba ostatni album, który bezsprzecznie cieszy się statusem klasycznego – co oczywiście nie oznacza, że Brazylię po 2003 r. należy sobie odpuścić. Po „Ventura” zaczyna się bowiem muzyczny gąszcz, który choć nie zdążył jeszcze wykształcić spójnego kanonu, zaczyna fascynować coraz szersze grono słuchaczy. Jeszcze kiedyś do niego wrócimy.
link do artykułu poniżej:
Los Hermanos i inni Brazylijczycy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz