środa, 2 grudnia 2020






o my… my… o m(wyświechtane słowo)…


kiedy myślę o końcu samby
o kresie latających tamburynów

kiedy myślę o końcu rocka
o końcu facebook’a


myślę o wiośnie a ostatecznie lecie
śmiertelnie poważnym
i twoim ciepłym i równym oddechu
śmiertelnie głębokim


nie mam potrzeb (y)

chomikowania momentów w policzkach

nie upycham w kieszenie
siat nie napełniam
wywróconą tobą 


płaskimi piętami do nieba
siatek ze sztucznego materiału m…

nie dźwigam od tego
umówionego miejsca
dalej ------------------



są sprawy ważniejsze (widocznie)
trzeba się ubierać ciepło
trzeba jeść i dbać o Z (nie Zorra)
ale zdrowaśki (o Jejku! Zdrowie)

tymczasem podziwiam wieczne piętno samby
w rocku (na 365 dniach roku)
nawet najgorszym

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga