Na dziś, jeszcze akceptujesz moje opony zimowe. Wnosimy trochę radości, tak po trochu, co wieczór.
Nawet w postaci kilku kropel
smacznej krwi i ładnych,
trójkolorowych kwiatów.
Nie czuję zniewolenia, mówię tylko
o łańcuchach zimowych. Ostatnio jest biało na po świętach, lecz tylko
w naszych głowach.
Bierzesz ode mnie kieliszek wciąż ciepły, wino chłodne, prosto
z ust. Ostatni dzień mówienia ok,
bez pytań dlaczego.
Sobota, nie niedziela. Bez patrzenia wstecz, ale i tak sztywnieje kark na samą myśl.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz