Scena 8
(Ostatni akapit, pisany z nienależytym odwzorowaniem faktów)
Dozer i Crow w oliwkowni.
Dozer
-Ooooooooooooooooooo!
Dozer leciał, szybko, na złamanie karku, radośnie.
Crow
-Oooooooooooooooooooo! Ty też. Gdzie lecisz?
Dozer
-Nie wiem jeszcze!!!
Ładowali się obaj na wysokie platformy. Obsługiwali ich nieznajomi dozerzy w grubych szarych skafandrach i w maskach na twarzach.
Crow
-Ci dwaj to mają długą drogę przed sobą!!!
Dozer
-Stary, nawet nie pytałem. I przepraszam za te motyle. Odrestauruję je.
Pojemniki z przeźroczystym olejkiem do opalania bujały się roztańczone pod sufitem. Stanowiska były prawie wszystkie zajęte przez tych, którzy może już ostatni raz korzystali z tego typu usługi. Dozer ułożył białe, jak kość słoniowa ciało na wysokiej platformie pępkiem do góry. Wydął wargi
i uśmiechnął się uśmiechem, w którym skupiła się mądrość ostatnich dni, a może i całej przemijającej w tej chwili ery lodowcowej. Operator dozownika zebrał wężę w garść i odkręcił zawór o zielonym kolorze.
-Aaaaaaaaahhhhhhhh! Jaak przyjemnie!
i uśmiechnął się uśmiechem, w którym skupiła się mądrość ostatnich dni, a może i całej przemijającej w tej chwili ery lodowcowej. Operator dozownika zebrał wężę w garść i odkręcił zawór o zielonym kolorze.
-Aaaaaaaaahhhhhhhh! Jaak przyjemnie!
Dozer zajęczał przeciągle, nie mogąc powstrzymać zachwytu, który przeniknął jego spragnione ciepła wnętrze w momencie gdy rozpędzony olejek rozlał się po delikatnej, wydepilowanej skórze. Poczuł jak topnieje w nim, jak ustępuje, twarda bryła lodu. Poczuł niespodziewanie smak wanilii w ustach, usłyszał ciepły wiatr na końcówkach traw i zasnął snem sprawiedliwego.
THE END

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz