sobota, 28 stycznia 2012

VIII. Ostatnia część CROWA'a...

Scena 8 

(Ostatni akapit, pisany z nienależytym odwzorowaniem faktów)

Dozer i Crow w oliwkowni.
Dozer
-Ooooooooooooooooooo!

Dozer leciał, szybko, na złamanie karku, radośnie.

Crow
-Oooooooooooooooooooo! Ty też. Gdzie lecisz?

Dozer
-Nie wiem jeszcze!!!

Ładowali się obaj na wysokie platformy. Obsługiwali ich nieznajomi dozerzy w grubych szarych skafandrach i w maskach na twarzach.

Crow
-Ci dwaj to mają długą drogę przed sobą!!!

Dozer
-Stary, nawet nie pytałem. I przepraszam za te motyle. Odrestauruję je.

Pojemniki z przeźroczystym olejkiem do opalania bujały się roztańczone pod sufitem. Stanowiska były prawie wszystkie zajęte przez tych, którzy może już ostatni raz korzystali z tego typu usługi. Dozer ułożył białe, jak kość słoniowa ciało na wysokiej platformie pępkiem do góry. Wydął wargi
i uśmiechnął się uśmiechem, w którym skupiła się mądrość ostatnich dni, a może i całej przemijającej w tej chwili ery lodowcowej. Operator dozownika zebrał wężę w garść i odkręcił zawór o zielonym kolorze.
-Aaaaaaaaahhhhhhhh! Jaak przyjemnie!
Dozer zajęczał przeciągle, nie mogąc powstrzymać zachwytu, który przeniknął jego spragnione ciepła wnętrze w momencie gdy rozpędzony olejek rozlał się po delikatnej, wydepilowanej skórze. Poczuł jak topnieje w nim, jak ustępuje, twarda bryła lodu. Poczuł niespodziewanie smak wanilii w ustach, usłyszał ciepły wiatr na końcówkach traw i zasnął snem sprawiedliwego.


THE END



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga