środa, 17 grudnia 2025

mioołooo to już jutro ale co?















mioołooo to już jutro ale co? 


w tej chwili D.Bowie znów patrzy za nowym dołem,
a Lou?

„Taki it away Lou!” - krzyczy połowa sali
a druga połowa ma problem z konsensusem
i dopala skręta.

Jak i gdzie, i z kim mam się zabrać?
Z nów (nowiem) Suzanne Vegi?
Dlaczego tak, a nie inaczej. Jedyna, która wchodzi
w grę, wciąż sobą, wciąż niezagospodarowana, wciąż czekająca
na powtórkę.

Suzanne wie, gdzie ukryć postrzeloną gwiazdę. Biała kapa
wisi na żałośnie chudych plecach.

„Black Star” w centralnym punkcie ekranu. Foo Fighters zrzucają
tę samą zakończoną czarnym sutkiem bombę. Nirwana statycznie
płonie w czarnej bieli, a Bowie osiąga nowy szczyt.

„Bez prądu” w tym samym przeklętym Nowym Jorku.
Niechęć w „In Utero” przeszkadza w ułożeniu
trzech głów Wojtka Waglewskiego. Harmonia daleko stąd
i nie wiemy w czyich ustach. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga