mioołooo to już jutro ale co?
w tej chwili D.Bowie znów patrzy za nowym dołem,
a Lou?
„Taki it away Lou!” - krzyczy połowa sali
a druga połowa ma problem z konsensusem
i dopala skręta.
Jak i gdzie, i z kim mam się zabrać?
Z nów (nowiem) Suzanne Vegi?
Dlaczego tak, a nie inaczej. Jedyna, która wchodzi
w grę, wciąż sobą, wciąż niezagospodarowana, wciąż czekająca
na powtórkę.
Suzanne wie, gdzie ukryć postrzeloną gwiazdę. Biała kapa
wisi na żałośnie chudych plecach.
„Black Star” w centralnym punkcie ekranu. Foo Fighters zrzucają
tę samą zakończoną czarnym sutkiem bombę. Nirwana statycznie
płonie w czarnej bieli, a Bowie osiąga nowy szczyt.
„Bez prądu” w tym samym przeklętym Nowym Jorku.
Niechęć w „In Utero” przeszkadza w ułożeniu
trzech głów Wojtka Waglewskiego. Harmonia daleko stąd
i nie wiemy w czyich ustach.









Brak komentarzy:
Prześlij komentarz