smęcisz coś
wśród bywalców
tarcz
wyletniłeś się
wyziębiłeś broń u nogi
dodali cię rachmistrze
do zgrai łasej wojny
woda kolońska
ulatnia z męskich luster
jeszcze trwa
w kropelkach
prysznicowych
za chwilę opary złe
łzą złą
do tego miejsca
na spojeniu
do siebie
niezaradna ty ale ja
jeszcze bardziej
przekomarzamy
a komary te same
głośne i cichaczem raz za razem
wchodzą w słowa
pustym dźwiękiem
rękawem na wskroś
przebijam twoje lewe płuco
ale tamto już było
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz