dzieciak
———
wiem co mówię
upraszczając
wyjątkowe bez sęków
drewniane dżinsy Levis
na wąskim
łóżeczku dziecięcym
zaraz będzie biegł
ze szkoły
tubalne echo niesie
ucieka od Bla Bla
„nos małego wetknięty
z ciekawości w okno
akademika
dotyka zimnego
kaloryfera”
jedno żebro
samotne w pustce
zimy
wiatr przedmuchuje
upartą kociarę
po podwórku
(Zaratusztrianka,
która połknie cię
w całości, miaucząc)
te polonezy amigo
na lodowisku
wykapany syn dozorcy
genialna Justyś
obnażona pierś
amazonki
złączone dłonie
ludzki zamknięty
krąg
tyłem do złych
drzwi sąsiada
teczka dla garbatego syna
znika w ruchomych dłoniach amby
pokornie jak ciele oddaje
podobno cudze
podobno nie moje
okiennice bielsze
w ciemnościach
puste od wewnątrz
im głębiej w mieszkanie
tym więcej strzępków
mikroskopijnych dat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz