środa, 5 marca 2025

zobaczyłem to samo znów ———— wyciągam z kieszeni tamte składane molo i skaczę z głowy dinozaura ktoś uderzył główką o skałę wraca z pamiątką koloru pitahayi jęczmień na powiece przeszkadza mu ujrzeć jej zdjęcia w ramkach miniaturowej kuchni rentgen miejski Luxmed poskładał malutkie kostki rozpełzły się jak mrówki rdzawe na końcach w srebrnych kałużach szepczemy do zjaw leniwców na plaży palmy rozedrgane podchodzą czarnymi korzeniami furtki prowadzą do leżaków w głębokim cieniu pustka w oku blondynki w czarnym kraju znika jak tonący księżyc

 










cudzo-ziemiec


ja tylko rozkładam ręce 

piję piję 

tyle co ty 

co dnia do dna

stary murzyn z nabrzeża

krzyczy „sprawdzam” 

w starej stolicy królestwa


nie ruszy nogą

nie pobrzękują już stare parowce

ale pękają w słońcu

dzwony


setek kościołów

co twardszy cwaniak

zęby złe wyszczerza

najbezpieczniej jest

daleko stąd 

przed bałwanami

zanim otworzy się 

zatoka


za kratami zębów

rekina

ckliwiej 

im bliżej końca

dnia


cienie 

mangowca 

gdy trzeba wracać

sprawdzają temperturę

gorączki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga