czwartek, 5 grudnia 2024

jakby miało się zdarzyć patriotyzm albo saudade

 








mało miejsca w Sao Paulo mimo że wiaduktów pięter w bród   człapiemy przez odmęty jak pelikany                                            nasz pot jednoczy                                                                           śmierdzi obłokami spalin motorówkami w weekendy

półwyspy przecinają wody
kroją jak nóż tort bezowy
zaraz fale pokryją siwą głowę
tukany a ary będą zezować
zza stalowych krat więzienia

ogołoceni z atrybutów 
komórek i aut na alternatywne paliwa zatapiamy słone usta 
w soku z młodego mango 

oczekujemy wciąż więcej 
po czym na luz jakbyśmy schodzili z kolarki
Hiszpanie i Szwajcarzy pokonani
górskie atlantyckie premie
ściągamy zrośnięte z ciałem legginsy


wsłuchani w melodię nadającą słowom elastyczność baniek 
co wybuchają na koniec roku

zamydlając oczy i usta włażą w uszy
bierzemy wszystko wierzymy w więcej
niż można 
dajemy kredyt z podwójnych kieszeni 


zużyta bawełna już nie bierze do siebie
prześwituje w tym anno (dominującym) domini 
wilgoć osiada ciężko na powiekach i ustach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga