środa, 6 listopada 2024

milkną armaty








nas większe słońca                                                                                    na tyle przeciwności

parzyście po śniegu

wdepniemy tę oczywistość 

wyborów


jasny wysoki 

pokój rozplenia

nasz brak cienia

coś tam w górze kończy się 

wraz z surową ścianą

drewno-podobny sufit

sympatyzuje


kiedyś zakwitałem tu wraz

ze śnieżynkami

psy nadal węszą

te same postury-tresury

defensywne (trwożcie się)


my i rowieśnicy

w rozległym promieniu

zetki 

szkraby pustynne

grzechotki smoczki i śliniaki

bezpieczne


niczym złych herosów

wojny za rzeką

których nie słychać

nie dostrzegamy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga