sobota, 30 stycznia 2021

na dzień dobry zasypani śniegiem

 







Wybudzona kawą chcesz
nadrobić stracony czas na pustyni.
Pędząca strusina
pogardliwie wypięta dziurką w stronę Kojota.


Twoje piórka (chusta) i ciało przybierają odcień 

migdałowego szlaku. Grube bele WC 

zawisły na skarpie. Imitują fort osadników 

z Jamestown.


Obiecujące okno na świat tworzy fototapetę

z niebem i akacją z Negew (na Allegro tylko

99 zł.). 


Lecący nisko „Sufa”, wyzywa od k**** burzę, 

która rzeczywiście przychodzi,

ale z nastaniem nocy. 


Rano, ściśnięte paroksyzmem,

jęczące pośladki dochodzą na czas

na gwizd burzy piaskowej, której nie upchniesz

na pamiątkę w walizce.


Z przedpokoju zimy,

wyrzuceni spod skrzydła północnego

ptaka dopiero co przyszliśmy na świat. 


Załóżmy nasz obóz na twardym. 

Albo daleko wśród skał, na latającym

dywanie. Ukryjmy się przed oczami lotników.


Palisada z opakowań po miękkim humusie,

GPS ostry jak żyletka. Krwawisz. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga