niedziela, 24 stycznia 2021

lody w kriokomorze











magnesy

odpadały jak przeterminowane plastry

z nierzeczywistym rysunkiem lasów jodłowych

zachodem słońca
jeziorem i łódką zamiast szalupy ratunkowej


uwolnione 

od hałasu lodówki
natrętnych pisków i westchnień 

sponsora emisji

zdążały w panice 

na podłogę

rozłożywszy wiotkie ramiona


czerwień paznokci 

czerwieńsza od warg 

przylepione na nowo brwi 

tam gdzie były gęstsze brwi

rzęsy rzadkie a przedtem 

niepoliczalne sztachety ogrodzeń

zalotność uwięziona w ciasnocie między piersiami

piegi niezmęczone aluzjami do chorób
(nie widzę wyraźnie - czy to czarne kropki dzieci 

na białych kobiercach śniegu?)


miasto przechylone na jeden 

obolały bok
czepiające się pługu

mrugającego żarówką i zapomnianej kolędy

przyciśnięci brzuchami do szyb

w najlepszych ubraniach 

zbyt dosłownie czuliśmy jak zimno 

kostniało w środku


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga