prawie ewakuacja Ambasady w Brasilii
za twoim palcem próbuję iść
ale kątem oka widzę córkę, w ręku ma nietoperza
palec, panie Piotrze mówi, że palą się trawy
na posesji boliwijskiej rzeczywiście pożar
uciekają bezdomni w małych grupach oporu
zeszło z nich powietrze i cała bojowość
już nie są roszczeniowi majtani gorącym powietrzem
to jeszcze nie jest afera dyplomatyczna
dopiero będzie, jeśli płomienie sięgną zapasów
strategicznych gazu. Fabian usiłuje złapać ptasznika
uciekającego po pionowej ścianie z marmuru
ciarki przechodzą po plecach na sam widok
od dołu do góry. Fabian nie traci koncentracji – wynosi niepotrzebnie
swoje zbiory, owady przebite igłami, węże w słoikach
i czaszkę na szczęście dwurogiego byka
co się gapisz?
a jak pierdolnie gaz? Mariola nie jedz nietoperza
wyrywam jej i oddaję prawie na tacy zbieraczowi,
który oszalał na moment jeszcze żywy, dobrze że nie
zagryzła (dobre dziecko, choć głodne).
Bezdomni wracają w lepiej zorganizowanej grupie
co mogło ich tu sprowadzić z powrotem jak nie…
idę znów za twoim nieomylnym palcem Aparecido
podobno w drut zaplątał się tapir, łatwa zdobycz
zaspokoją głód i zapomną o niesprawiedliwościach
pamiętam jak przez mgłę (dobre dziecko, choć głodne).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz