niedziela, 6 grudnia 2020

Najedzony w inny sposób

karina buhr











najedzony w inny sposób


Nikt nie zmuszał 

by iść z wami. 

Samowystarczalny bard, 

bardzo samotny 

niebieski ptaszek 

powiedział dość.

Wyglądałyście 

zachęcająco, jak zapatystki 

w sercu wrogiego miasta.


Ruszyłem bez zwłoki

wystraszony militaryzacją.  

Tymczasowością dekoracji. 

Nie można żyć bez idei, 

za przysłowiową miseczkę białego ryżu.


Bałem się, że nie rozpoznam 

kumpli. Że splunę w oczy mojemu miotowi.

Uciekłem do przepastnych abażurów,
kolorowych spódnic kobiet.


Mogłem polec bohatersko

już pierwszego dnia.

Z powodu przekornego 

spojrzenia, z powodu 

plamek na tęczówce nalegających 

na prawdę i tylko prawdę.


Nadbiegali 

ze wszystkich stron uzurpatorzy. 

Kod ubraniowy: moro/białe adidasy/

glany do kopania niepokornych.


Byłem już wtedy 

w waszych ramionach. 

Niesiony jak taran do wyważania bram. 

Obmywany falami perfum. 

Synkretyczna rzeźba pusta w środku.

Bezpieczny, bo prawie 

niezniszczalny.

Ozdabiajcie mnie, proszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga