naprawdę cicho
na ciemnym korytarzu
bliżej okien na podwórko
bliżej otworów zsypowych
mówią zniżonymi głosami
już po ostatnich dzwonach
daleka kanonada nie płoszy
tonie w wysokich dźwiękach
wyróżnionego w zestawieniu magika
spadkobiercy i imitatora Satchmo
(podsumowuje ktoś)
kręcą się obojętnie
solniczki i pieprzniczki
nie dodając nic od siebie
za lasem domów
w kraterach wielkich
porysowanych płyt
pękają nikłe oczekiwania
przebite tępym pazurem
osiedle co chwilę
mruga bladym światłem
gwiazd wiszących
na sznurach
nieruchome usta
niesparzone iskrami
zimnych miesięcy
zaczynają zapamiętywać od nowa
t-shirty napięte
przyzywają Nowy Rok (J-o-r-k)
lub (i) imiona (innych) świętych
wyprowadzone za ocean
na białych prześcieradłach
Coraz lepsze są Twoje wiersze. Ja się wzruszam. Naprawdę.
OdpowiedzUsuń