wtorek, 28 lipca 2020

Marchewkowe skarpetki (Bruit-brail-rurka aka Brat Peteszko)




Marchewkowe skarpetki


Kupiłem je za namową kolegi
specjalisty od ekonomii.
On wie co jest chodliwe w dobie
austerity.



Przejeżdżam jednośladem raźno i odważnie, 
w strefie ochronnego promieniowania 
tylko jednej pary.


W tle czarne hałdy pogórnicze, 
klimatycznie niepoprawne
i place przygniecione złomem,
i legendarna brzydota billboardów.


W szufladzie jeszcze kilka par.
Kosz na brudną beliznę nie narzeka na brak
witaminy A i nie miewa depresji w zimę.



Pomarańczowa rewolucja ma, jak widać
zdrowe podstawy. Nie ma mowy o gramie sztuczności.
Dachówki starego miasta zgłosiły akces do happeningu.
Pomarańcze, choć zwarzone mrozem naturalnie też.



Z rozpędu wpadłem na seminarium
o bezpieczeństwie (cicho-sza).
Wokół same wisielcze hard humory
od czarnych kostek w dół.



W ostatnim rzędzie niewinny Kuba,
przedstawiciel parlamentu północy:
 – Stary, zbieramy dupska stąd!



Marchewkowe wybryki
mają swój kres
w bursztynowych głębinach
i gorzkiej pianie

1 komentarz:

Archiwum bloga