Marchewkowe skarpetki
Kupiłem je za namową kolegi
specjalisty od ekonomii.
On wie co jest chodliwe w dobie
austerity.
Przejeżdżam jednośladem raźno i odważnie,
w strefie ochronnego promieniowania
tylko jednej pary.
W tle czarne hałdy pogórnicze,
klimatycznie niepoprawne
i place przygniecione złomem,
i legendarna brzydota billboardów.
W szufladzie jeszcze kilka par.
Kosz na brudną beliznę nie narzeka na brak
witaminy A i nie miewa depresji w zimę.
Pomarańczowa rewolucja ma, jak widać
zdrowe podstawy. Nie ma mowy o gramie sztuczności.
Dachówki starego miasta zgłosiły akces do happeningu.
Pomarańcze, choć zwarzone mrozem naturalnie też.
Z rozpędu wpadłem na seminarium
o bezpieczeństwie (cicho-sza).
Wokół same wisielcze hard humory
od czarnych kostek w dół.
W ostatnim rzędzie niewinny Kuba,
przedstawiciel parlamentu północy:
– Stary, zbieramy dupska stąd!
Marchewkowe wybryki
mają swój kres
w bursztynowych głębinach
i gorzkiej pianie
super
OdpowiedzUsuń