bez zmian od tylu lat
Włączenie prądu pomaga. Zwłaszcza niskie napięcie
wyzwala pobudzające wstrząsy.
Bund albo inne waciaki
nigdy nie były nam bliskie. Gubiłem guziki, naramienniki
i czapki,
grałem głośno na sprzączkach.
Przewietrzony instynkt stadny marzł w dziurawych
t-shirtach
i znikał za zakrętem.
Przymarzanie do żelaznych bram
i kocich łbów dawało wiele godzin przewagi
i dystansu.
Żółwie tempo często stało na moim przystanku,
pełne lekceważenia dla zająców.
Hair był we włosach jak piękny polny rzep.
Teraz wchodzimy bez problemu i lekko w punk G.
Trawienie na tempo, dwie, trzy sekundy przed wypróżnieniem zaczyna działać.
Jadąc na skasowanych (wtedy) biletach nie słyszymy ćwierkania kanarów.
A jednak słońce nie odpali tak prostodusznie.
Stary śmietnik stracił zęby,
a kark sztywnieje apokaliptycznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz