czwartek, 18 października 2012

Sama wiesz lepiej...


jeśli ten wiatr to jej dłoń, którą
mnie tu przygnała, wypchnęła przed szereg,
bym zakomunikował ogółowi to co wiem,
moje słabe jeszcze, nieuświadomione credo,

  czyż nie wystawia mnie na próbę na każdym
kroku: na ruchliwej ulicy, w gwarnej restauracji,
przedszkolu, w urzędzie? pod naściennym zegarem,
po włączeniu stopera, kiedy podejmuję
decyzję
,
wybieram "tak" lub "nie"?

jestem bezradny na tle szczytów niebosiężnych
tych ramion; grzywka nad oczami twarda jak
betonowy falochron; elektryczne węże wiją się

bezsilne po wewnętrznym patio, wbite niewidzialną
nogą w miękką ziemię;

chciałbym czerpać siłę z czarnych grudek, drzew, roślin
i nieba, i zapewniać opiekę, zgodnie z powołaniem.

akurat spadł deszcz: ślady wspólne, jeśli były
spłynęły do podziemnych grot, kalkomanie nawodne,
nietrwałe. a więc mozół - budowanie mostów, kładek,
nawet śluz, od samego początku. 
spędzam dni na wznoszeniu nieprzydatnych konstrukcji:

"uczelnia ma autonomiczne źródło energii, szklarnię: własne owoce i warzywa"; 
w tych murach poznałem
Chorwatkę z b. Jugosławii; słowa przestały być
jednoznaczne, a okrągłe zdania nie starczą za
dobre intencje, które mogłyby zadowolić doświadczoną
kobietę



1 komentarz:

  1. życzę powodzenia
    jeżeli ona wie, Ty też będziesz wiedział

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga