piątek, 17 kwietnia 2020

pieprzę, nie idę na sumę o 11.00




pieprzę, nie idę na sumę 
"""""""""""""""""""""""""""""""""""""""








chłopiec lgnął do swoich
i nie swoich; prawie bez
wyjątków młode wilki,
czułe owce kneblowały się
same

znów nie był blisko ołtarza
w pieśniach, oddechach
sąsiadów

przypadkiem
gościncem przechodziła lisica, 
tren z włosów
- spytaj o czym było kazanie.
ogniki papierosów w grotach
zamkniętych dłoni
przemawiały bez przyczyny
iskrami


****


nici z rosołu. kogut maratończyk
uciekł w pola, jeszcze nie zawiśnie

wujek dawał i zabierał
tłuste złote oczka, miękkie udka,
pierogi z jabłkami

cynowa łyżka wygrywała bunt
chlapu-chlapu 
sklejona słodkim masłem
przekupiona


Wysłane z iPhone'a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga