stała ekspozycja - własność sklepu ze zwierzętami
przylatują na taras
małe ptaszki
w słońcu cieszą oczy
ich skromne mazowieckie kolorowe piórka
zachodzące za horyzont
w długim nokturnie
wylewam zatokę małych świnek
do glinianego naczynia
piją małymi łykami
jak wytrawni śpiewacy
obrzucamy się wyzwiskami
w godzinę audycji politycznej
ale i patrzymy w oczy
w poczuciu wspólnego losu
kraj traci cień i dystans
ubywa miejsc
gdzie można
kontemplować
stan spraw bliskich sercu
piesek liczy godziny
moją krzątaniną
przykryci jednym kocem
odpływamy w krainę pierwszego bliskiego kontaktu
majaczyłem za szkłem
a ona - rodowodowa Draka
śpiąca pod parasolem
w kolorach tęczy
nierealny dmuchany plastik
z błyszczącym noskiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz