wtorek, 12 listopada 2019

Przemytnik I

PRZEMYTNIK I



Czekał jeszcze, zaciskał
powieki. Sąsiad obok przez chwilę nie palił. 
Dopiero teraz głośnie szczęknięcie klucza w zamku.

Mimo wyjścia naczelnego palacza
przewąchiwał powietrze wokół. A nuż znajdzie nikłą nutkę.
Dym z samego rana działał uspokajająco. Napełniał rezygnacją.
Zapominał wtedy o porannej toalecie.

Słuchał rozmów przemytnika papierosów
o niczym. O pracy, której nie mógł znaleźć.
Zaraz ktoś wejdzie z nim do ogrodu. Ogród na wiosnę
nie był taki głośny.

Z poduszki patrzą jej oczy. Czekają co zrobi
z tak wcześnie nabytym dniem. Roślinki obok, ale sztuczne. Wydobyte 
ze starego akwarium. Mają chorobę naskórka. Matowe, ledwo żywe.

Oczy z poduszki poganiają. Wstaje. Bierze ręcznik
i idzie. Na korytarzu jest pusto
i nie pachnie już papierosami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga