czwartek, 21 listopada 2019

Lolka zawsze wychodzi z opresji

LOLKA ZAWSZE WYCHODZI Z OPRESJI

(Czyż nie wyglądam jak czarniutka foczka?)



 

                            Lolka zawsze wychodzi z opresji
   -----------------------------------------------------------
   Pozbawiłem cię zwykłej pewności siebie.
   Krążysz przez chwilę
   między sypialnią, a dużym pokojem.
   Albo leżysz na wzorzystym dywanie,                                  
   pozornie pogodzona z utratą punktu odniesienia. 

   Zatrzymana w śluzie – z jednej strony niedokończony sen
   o gonitwie za borsukiem, z drugiej wstający niemrawo dzień.
   Uczysz nas cierpliwości. Zaspana 19-latka
   z wysokości kanapy docenia twoją asertywność. 

   Dziś, tak jak wczoraj, będziemy dreptać w miejscu.
   Rozdeptane kapcie świadczą o kompromisie
   z rzeczywistością. Ty masz swoją metodę na smutek.                                                                      
   Tęskne spojrzenie rzucone za znikającym ogonem.

   Poprawiam nieczułych na zwierzęcą wrażliwość. Jej sort już nie zdycha,                                          
   tylko umiera w chwale. Zabieramy jamnicze nauki, by iść dalej.
   Zdeprymowani na wstępie, brakiem steru – ogona. Jutro poniedziałek,
   dzień narodzin. Z wykresu widać, że księżyc dryfował wtedy w cieniu ziemi,
   szukając światła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga