wtorek, 19 listopada 2019

Dyskopatia uszlachetnia (i tak wystawiam język na to wszystko)


DYSKOPATIA USZLACHETNIA

                                                             





Co u was? - pytasz. A nic, powoli. 
W rytm osłabionych nóżek tej, 
którą zwą przekornie Lolą.


Spacerek, śniadanko... 
i zastrzyk popołudniowy, psia mać!



Rano przejmująca cisza zbliżająca do sedna.
Wspominamy młodsze lata, cała trójka milczy,


zapatrzona w odbiornik tv, który przestaje być
Bogiem i tylko towarzyszy nam w skupieniu.


W snach leży na boku.
Pełna pokory przyjmuje zastrzyki.


Nie odmawia niczego – je karmę wymieszaną z chlebem,
bólem, nawilżoną oliwą. Walcząc z zastygłą w gardle śliną. 
Poddaje się bez walki pielęgniarzom w dżinsowych kitlach.

U nas? - próbuję sobie prypomnieć.

Dzielimy się na więcej osób,
aby rozrzedzić smutek.


On ma jej duże, czarne oczy.

1 komentarz:

Archiwum bloga