Тęскнота за бардзо пиęкним старсзым анюłем 

Miała żółte końcówki palców, od papierosów.
Czekajcie, zaraz.
Przecież szorowała codziennie
lastrykowe podłogi akademika.
Jak to możliwe?
Podważała paznokciem brud.
Zdzierała plamy z honoru świata.
Była zapracowanym aniołem.
- Piotr, przyjdź.
Otwierała dekolt zamiast skrzydeł.
Siadywała na parapecie z petem w ręku.
Mówiłem jej, "uważaj, wypadniesz".
Zbliżałem usta
do jej papierosa
"daj, to twoja pierś".
- Prześpij się ze mną Piotr, nooo.
Wciągałem w płuca ten sam dym:
- Masz dojrzewającego syna. Pamiętasz?
Kolegę hydraulika
i kochanka w jednej osobie.
Czego jeszcze można pragnąć?
Odpowiadała:
- Jeszcze chwila, a spadnę.
Złapiesz mnie? Zdążysz?
Chodzę tam.
Przelatuję z parteru na ostatnie piętro,
jakbym był wiatrem zwiastującym jej przyjście.
Na skórze mam zapach jej potu,
papierosów, detergentów.
Zjadły ją,
inne sprawy,
inni faceci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz